.

.

niedziela, 15 grudnia 2013

6. Ani słowa więcej.

Nie zadzwonił bo wiedział, że znów nie będę miała czasu. Że wykręcę się masą obowiązków. Miał racje. Na pewno bym tak zrobiła. Dlatego po prostu przyjechał. Podstępem wyciągnął mnie na miasto, do kina. Na film : Ani słowa więcej. Z dużym przekonaniem mogę stwierdzić, że nie tylko 'rodząca się miłość' na naszych ekranach, wśród pięknych, młodych holiłudzkich gwiazd jest urzekająca. Być może cieszy się większym zainteresowaniem, popytem wśród kinomaniaków. Ale rodzące się uczucie wśród dojrzałych ludzi, po przejściach, w średnim wieku jest równie piękne. W końcu miłość to miłość.

W filmie przedstawiona jest historia dwojga rozwodników, koło 50-tki, z bagażem doświadczeń. Mających już dorosłe córki. Julia Louis - Dreyfus odtwórczyni roli Evy jest masażystką, na przyjęciu poznaje Alberta, który wcale jej się nie spodobał. Jak to stwierdziła gruby, obwisły. W roli Alberta James Gandolfini, znany niektórym z serialu Rodzina Soprano. W tym filmie można oglądać Jego ostatnią kreację aktorską, przed śmiercią. Wspomniana wcześniej przeze mnie główna bohaterka Eva na przyjęciu poznaje również kobietę w swoim wieku, Marianne. Kobietę na poziome, życzliwą, z klasą. Wysyłającą pozytywne fluidy. Eva zostaje jej masażystką z czasem przyjaciółką. Opowiadają o swoich eksach. Oczywiście są to niepochlebne opinie. Nagle okazuje się, że Albert jest dla Evy coraz bardziej seksowny, dowcipny, uroczy. Zakochuje się w Nim. Sytuacja ulega zmianie, gdy okazuje się, że Marianne, jest Jego byłą żoną.
Film ukazuje Nam wzloty i upadki głównych bohaterów. Tak jak w życiu bywa. Mimo to nadal jest w konwencji komediowo romantycznej. I humor prezentowany w filmie, trafia w moje gusta.
Lekki, przyjemny film. Idealny na zimne wieczory i chandrę, jak to było w moim przypadku.


Oczywiście nie omieszkałam wycedzić, żeby nie myślał, że kino czy kwiaty coś zmienią. Że tym mnie nie udobrucha. Potrzebuję po prostu troszkę czasu, kilku dni, żeby ochłonąć. Ułożyć sobie wszystko w głowie. Bo chcę z Nim być... I jest mi trochę lepiej, gdy widzę, jak się stara. Gdy widzę, że naprawdę żałuje. Walczy o mnie. O Nas. Wiem, że będzie dobrze. Może nie dziś. Może nie jutro. Ale już niedługo. Tęsknię już za Naszą NORMALNOŚCIĄ. I on tęskni za mną.

9 komentarzy:

  1. lubię takie filmy :) miłość ma tak wiele odcieni, że nie sposób je zliczyć :)
    a tęsknota... tęsknota jest piękna gdy i ktoś ją czuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale musi mieć za swoje, żeby nie popełniał w przyszłości takich błędów.

      Usuń
  2. Lubie takie filmy, więc na pewno znajdzie się w 'do oglądnięcia' :)

    Dobrze, że widzi swój błąd i stara się to naprawić. Stara się o was.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jednak wolę Tonyego Soprano ale ważne że się stara

    OdpowiedzUsuń
  4. będzie dobrze oj będzie :)))
    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  5. James Gandolfini - szkoda, że już go nie ma.
    A za was trzymam kciuki. Wszystko się ułoży;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby było lepiej ;) Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie to coś w stylu właśnie filmu "dwoje do poprawki"? Tego filmu nie widziałam, ale też z chęcią obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie się zapowiada bazując na opisie:)

    OdpowiedzUsuń