.

.

wtorek, 24 grudnia 2013

8. Na szybciutko!

Czasu brak. Dlatego weszłam choć na chwilkę, aby móc złożyć Wam najlepsze życzenia Świąteczne! Abyście spędziły je w rodzinnej, magicznej atmosferze. Wśród zrozumienia i braku kłótni. W szczęściu i miłości!!!

Wesołych Kochane! ;-))

wtorek, 17 grudnia 2013

7. (Nie)zgoda.

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Dzięki chęciom. Rozmowie. Na nowo ukazujemy sobie wartość zgody. Jej słuszność w życiu. W Naszym życiu. Naszych relacjach. Dochodzimy do wniosku, że już nie pamiętamy jak to było przedtem. Jak to było gdy się nie znaliśmy. Jesteśmy tylko MY. I łączy Nas tak silna więź, że mimo nieporozumień, ciągnie Nas do siebie. Niczym dwa magnesy! Tak jakbyśmy w tym świecie byli dla siebie stworzeni. Jakby jedną z Naszych ról na Ziemi było bycie razem.
Nie powiem, że nie potrafię. Bo potrafiłabym żyć bez Niego. Tyle, że nie chcę. Po prostu nie chcemy być bez siebie!
Jest dobrze. Albo nawet lepiej. Czekamy na święta, na sylwestra. Ciesząc się sobą.
A teraz czekam, niebawem przyjedzie. I będziemy robić moją, nieco poprawioną wersję sphagetti carbonara.

niedziela, 15 grudnia 2013

6. Ani słowa więcej.

Nie zadzwonił bo wiedział, że znów nie będę miała czasu. Że wykręcę się masą obowiązków. Miał racje. Na pewno bym tak zrobiła. Dlatego po prostu przyjechał. Podstępem wyciągnął mnie na miasto, do kina. Na film : Ani słowa więcej. Z dużym przekonaniem mogę stwierdzić, że nie tylko 'rodząca się miłość' na naszych ekranach, wśród pięknych, młodych holiłudzkich gwiazd jest urzekająca. Być może cieszy się większym zainteresowaniem, popytem wśród kinomaniaków. Ale rodzące się uczucie wśród dojrzałych ludzi, po przejściach, w średnim wieku jest równie piękne. W końcu miłość to miłość.

W filmie przedstawiona jest historia dwojga rozwodników, koło 50-tki, z bagażem doświadczeń. Mających już dorosłe córki. Julia Louis - Dreyfus odtwórczyni roli Evy jest masażystką, na przyjęciu poznaje Alberta, który wcale jej się nie spodobał. Jak to stwierdziła gruby, obwisły. W roli Alberta James Gandolfini, znany niektórym z serialu Rodzina Soprano. W tym filmie można oglądać Jego ostatnią kreację aktorską, przed śmiercią. Wspomniana wcześniej przeze mnie główna bohaterka Eva na przyjęciu poznaje również kobietę w swoim wieku, Marianne. Kobietę na poziome, życzliwą, z klasą. Wysyłającą pozytywne fluidy. Eva zostaje jej masażystką z czasem przyjaciółką. Opowiadają o swoich eksach. Oczywiście są to niepochlebne opinie. Nagle okazuje się, że Albert jest dla Evy coraz bardziej seksowny, dowcipny, uroczy. Zakochuje się w Nim. Sytuacja ulega zmianie, gdy okazuje się, że Marianne, jest Jego byłą żoną.
Film ukazuje Nam wzloty i upadki głównych bohaterów. Tak jak w życiu bywa. Mimo to nadal jest w konwencji komediowo romantycznej. I humor prezentowany w filmie, trafia w moje gusta.
Lekki, przyjemny film. Idealny na zimne wieczory i chandrę, jak to było w moim przypadku.


Oczywiście nie omieszkałam wycedzić, żeby nie myślał, że kino czy kwiaty coś zmienią. Że tym mnie nie udobrucha. Potrzebuję po prostu troszkę czasu, kilku dni, żeby ochłonąć. Ułożyć sobie wszystko w głowie. Bo chcę z Nim być... I jest mi trochę lepiej, gdy widzę, jak się stara. Gdy widzę, że naprawdę żałuje. Walczy o mnie. O Nas. Wiem, że będzie dobrze. Może nie dziś. Może nie jutro. Ale już niedługo. Tęsknię już za Naszą NORMALNOŚCIĄ. I on tęskni za mną.

piątek, 13 grudnia 2013

5. Totalny spadek.

Mam dziś jakiś spadek wiary. Przeżywam po części wewnętrzną walkę. Kryzys uczuć? Nie wiem jak nazwać to co się ze mną dzieje. To wcale nie oznacza, że nic nie czuję. Bo czuję. Kocham. Za wiele emocji się nawarstwia. Misz masz uczuciowy. Nad którym nie panuję. I... pękło coś we mnie. Nie wytrzymałam. Chcę być dziś sama. A może chcę się wtulić w Jego ramiona i o wszystkim zapomnieć. O całym świecie i tym co trudne. Nie wiem czy sama sobie czy Jemu chcę coś udowodnić. Ale pytanie, co? Nie docierają do mnie żadne słowa, żadne argumenty. Jestem jak ta urażona 5-cio latka, której rodzice nie chcą kupić kolejnej lalki.

Zaczęło się niewinnie. Od wczorajszej rozmowy. Poruszony temat. Grząski grunt. Za duża dosadność, bezpośredniość. Za dużo padło słów. Za bardzo zakodowałam je w głowie, sercu i duszy.
 Złamałam się, nie myślałam, że powiem mu takie rzeczy. Że jestem w stanie. Być taka twarda. Wobec Jego osoby, wobec Naszych uczuć. Wobec tego co Nas łączy. Naszego całego związku.
Mam cały czas przed oczyma Jego spojrzenie, pełne niedowierzania, pełne strachu. Rzucam tekst, że pieniądze będą na koncie, że sprawę mojego pierścionka z moją mamą może załatwić. Podjeżdża po mnie taksówka. Cały czas ma nadzieję, że wcale tak nie myślę, że się uniosłam. Mówi, że przyjdzie do mnie. Ja mówię nie. Pyta czy ja do niego? Również usłyszał nie. Chce mnie pocałować. Odsunęłam głowę i cmoknęłam go w policzek. Wsiadam do taksówki. Wodzi za mną wzrokiem. Odjeżdżam a on stoi i patrzy. Wybucham płaczem. Za długo byłam silna.

Sielanka wiecznie nie może trwać. Z resztą potrzebne Nam są również gorsze momenty w życiu. Byśmy potrafili docenić te dobre. I nazwać co jest dla Nas szczęściem.
Wiem co daje mi szczęście, na tym etapie życia na którym teraz jestem. Każde nowe dni, tygodnie, miesiące ukazują, że są jeszcze nieodkryte przeze mnie elementy układanki. One weryfikują nowe poglądy. Weryfikują nowe oblicza szczęścia.
Niestety życie bywa nie raz śliskie. Za bardzo. Dziś czuję jakbym tak ostro się poślizgnęła na życiowym parkiecie. Jakbym przyfasoliła gębą w asfalt. Łamiąc przy tym nos. Wybijając co najmniej dwie jedynki...

środa, 11 grudnia 2013

4. Serce.

Z dialogów między Nami. Sytuacja miała miejsce wczoraj. Leżymy na łóżku, wtula się we mnie, po czym słyszę :
On : - Ale Ci serce bije.
Ja : - Jak zawsze, do Ciebie.
On: - Oby jak najdłużej tak biło.
Ja : - Do Ciebie czy w ogóle?
On : - I do mnie i w ogóle.
Ja : - W ogóle będzie biło tylko dla Ciebie.

Czasem mój romantyzm mnie zdumiewa!


Pogoda do kitu. Nie chce mi się nawet na zewnątrz wychodzić. Wczoraj odgruzowałam całą kuchnię, niczym Perfekcyjna. Błyszczy się, aż miło! Dziś biorę się za pucowanie płytek w łazience. Coś się ze mną dzieje. Sprzątam i sprzątam. Albo już świąt się doczekać nie mogę.
I cieszę się podwójnie. W tym roku będziemy mieć żywą choinkę. Już czuję ten zapach!

czwartek, 5 grudnia 2013

3. Szczęścia nie kupisz.

Nie można kupić miłości, ani wiary, nadziei, szczęścia też nie.
Bo ileż później byłyby warte?
Co Ci po najlepszym, najszybszym i najdroższym samochodzie?
Co Ci po willi z basenem?
Co Ci po podróżach dookoła świata?
Co Ci po własnym samolocie, prywatnym helikopterze?
Owszem z tym wszystkim, życie jest o wiele piękniejsze, przyjemniejsze, prostsze. Bardziej wygodne. I poniekąd usłane różami.
Ale nowoczesny samochód, samolot, dom ani nawet basen nie powiedzą Ci : Kocham Cię! Potrzebuję! Tylko Ty jesteś najważniejszy.Tylko dla Ciebie żyję, to za Tobą tęsknię każdym milimetrem mojego ciała, to o Tobie wciąż myślę, to Ty jesteś tym jedynym, ukochanym, najwspanialszym, niedoskonale doskonałym. Tym którego kocham z całego serca, tym u którego boku co dzień budzić się chcę, tym z którym chcę stanąć na ślubnym kobiercu, tym z którym chcę się kochać wszędzie nawet pod gołym niebem, nawet w samochodzie, tym z którym chcę mieć dzieci, tym z którym chcę bawić Nasze wspólne wnuki. Tym przy którym pojawią mi się pierwsze zmarszczki i siwe włosy, tym przy którego boku chcę się zestarzeć a później umrzeć, tym przy którego boku w grobie chcę spoczywać, ale cały czas być, nawet w niebie! I po wieki wieków, AMEN. W doli i niedoli. Zdrowiu i chorobie.
Tego kupić nie można... i bardzo dobrze. Wole nie mieć wszystkich udogodnień żyć na swoim, obecnym i odpowiadającym mi poziomie i być szaleńczo szczęśliwa, zakochana, kochana i spełniona.
Niżeli diabelsko bogata, ale cholernie samotna, nie kochana, zgorzkniała…
Wiadomo każdy w życiu ma inne potrzeby i priorytety. Dlatego nie uogólniam. Przedstawiam tylko swój punkt widzenia.

Seks możesz kupić ale nigdy nie kupisz miłości!

wtorek, 3 grudnia 2013

2. Dziadkowie.

27 listopada minęła druga rocznica śmierci dziadziusia. 7 grudnia będzie druga rocznica śmierci babci. Straciłam ich nagle. Oboje w ciągu raptem 10-ciu dni. Cały czas strasznie mi ich brakuje. Cały czas tęsknię jak małe dziecko. I nie raz płaczę z bezsilności. Najtrudniej jest na cmentarzu, stojąc nad ich grobem. Nie mogąc zobaczyć, przytulić się. Nie mogąc porozmawiać, usłyszeć, pośmiać się.
Jeszcze gorzej jest gdy jadę do domku gdzie mieszkali, gdzie nadal są wszystkie ich rzeczy. Gdzie czuć ich zapach i obecność. Mimo upływu praktycznie dwóch lat, to jeszcze ponad moje siły.
Teraz tylko to mi po nich zostało. Ubrania, pamiątki, zdjęcia, filmiki. A także piękne wspomnienia. I świadomość jak bardzo kochali swoją jedyną wnuczkę, jak wiele dla mnie robili.
Miłość jest bezgraniczna. Nawet śmierć nie jest w stanie osłabić uczucia.
Niekoniecznie prawdą jest to, że z czasem łatwiej. Z czasem nabierasz pewności, że ich naprawdę nie ma i nie wrócą. A to miażdży. I najzwyczajniej w świecie piekielnie boli.
Byliście i jesteście najwspanialszymi dziadkami jakich miałam i jakich mogłam sobie wymarzyć!
Bardzo Was kocham i tęsknię.




poniedziałek, 2 grudnia 2013

1. Na dobry początek.

Będzie o mnie. O Nas. O życiu. O modzie. Kuchni. Książkach. Kosmetykach. Fotografii. O tym w czym widzę sens. O tym co sprawia przyjemność. O relacjach. Emocjach. Uczuciach. Troskach i radościach.

Witam serdecznie i zapraszam! :-)

A to my - tak skromnie, na początek.